W tej kategorii mamy 3 laureatów.
Moim osobistym numerem 1 jest szczoteczka manualna. Od dłuższego czasu kładę pokłony szwajcarskiej firmie Curaprox za te kolorowe cudeńka. Aż chyba do nich napisze, żeby mi wysłali jakieś szczoteczki dla Pacjentów bo propaguje ich na lewo i prawo 😉
Czym się kierować przy wyborze szczoteczki:
- Proste włosie – nie jestem za tymi wszystkimi szczoteczkami z włoskami powyginanymi w 4 strony świata, jedne krótsze, długie dłuższe – wg mnie bardziej podrażniają dziąsła, ponieważ żeby domyć tą krótszą częścią ta dłuższa uciska wtedy dziąsło.
- Główka nie za duża – łatwiej nią wejść od strony języka i za ostatnimi zębami.
- Włosie miękkie i gęste.
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że wielu z Was nie lubi szczoteczek miękkich. Często słyszę, że macie wrażenie, że zęby zostają niedomyte, że bardziej „pędzlują” niż czyszczą.
Zgadzam się z tym… ale tylko częściowo, ponieważ standardowe szczoteczki miękkie mają tylko około 300-400 włókien co w połączeniu z ich miękkością może dawać takie wrażenie. Sięgacie wtedy po coś twardszego, żeby poczuć, że się umyło.
Wyobraź sobie, że kupiłeś/aś nowe piękne, błyszczące auto. Aż Ci się oczy cieszą na jego widok. Pech chciał, że wiał silny wiatr i Twoje auto w całości pokryło się kurzem. Czy pójdziesz do garażu, weźmiesz szczotkę ryżową, „cifa” i zaczniesz nią mocno szorować?? Nie sądzę…
To dla czego robicie to swoim zębom? 😉 Osad na zębach jest niczym taki kurz – nie musisz używać swojego bicepsa z siłą gladiatora, żeby Twoje zęby były czyste 🙂
Duże znaczenie ma sposób trzymania szczoteczki. Większość osób trzyma szczoteczkę całą pięścią. Aż się wtedy samo prosi, żeby wyładować stres z całego dnia na Bogu winnych zębach. Jest to typowe „szorowanie”. Spójrz proszę na zdjęcie główne mojego poprzedniego posta. Ta urocza Pani trzyma szczoteczkę bardziej palcami niż całą dłonią. Dzięki temu użycie dużej siły jest po prostu trudne. Dlatego najlepiej „wymiatać” z siłą jakbyś zamiatał/a. Jeśli Panowie czytający mojego bloga wzdrygają się na widok miotełki do zamiatania, to niech sobie wyobrażą, że pucujecie maskę swojego boskiego ferrari 😉 Zresztą Panie też mogą w myślach pucować diamentową bransoletkę podarowaną przez właściciela tego ferrari 😀
Wracając do moich ulubieńców to mamy 3 rodzaje: soft 1560, super soft 3960, ultra soft 5460.
Wszystkie należą do miękkich, aczkolwiek tę pierwszą porównałabym raczej do średniej.
Ja używam ultra soft, która ma 5460 włókienek i na moje cienkie dziąsła jest zbawieniem. Z czystym sumieniem polecam też tą środkową, czyli 3960 – dla Pacjentów z grubszymi dziąsłami będzie idealna.
Cieszą też oko bo mają fajne kolory 🙂
Na drugim miejscu uplasowałabym szczoteczkę soniczną. Nie używam jej na codzień, ale kilka razy testowałam i rzeczywiście fajnie domywa. Ma się po niej wrażenie fajnie doczyszczonych zębów. Działa na zasadzie wytwarzania pulsacji i dzięki czemu „odrywa” od zębów osad nazębny. Bardzo ważną kwestią jest siła używana przy tej szczoteczce a raczej jej brak. Powinno się przyłożyć szczoteczkę pod kątem 45 stopni i przesuwać ząb po zębie. Dociskanie spowoduje podrażnienie dziąseł a nawet ich obsuwanie. Przy zębach przednich – od strony języka, gdzie najczęściej odkłada się kamień nazębny można dodatkowo dołączyć ruch wymiatający.
Zalecałabym ją u tych Was, którzy mają grubsze dziąsła. Oczywiście bez nadwrażliwości zębów.
Na rynku prym wiedzie szczoteczka Sonicare z Phillipsa. Fajną alternatywą jest szczoteczka Teesa. Ma bardzo zbliżone parametry pracy a kosztuje połowę mniej 😉
Trzecie miejsce to szczoteczka elektryczna, która jest bardzo popularna aczkolwiek widzę też trend jej porzucania na rzecz szczoteczki sonicznej czy manualnej.
Tutaj też niezwykle ważne jest żeby nie dociskać szczoteczki. Większość z nich ma czujnik nacisku, który wg mnie powinien włączać się już przy mniejszej sile nacisku. Podobnie jak szczoteczką soniczną – wystarczy ruch przyłożenia do zęba i przesuwania jej wzdłuż wszystkich zębów. Główka szczoteczki jest zazwyczaj okrągła i mała, dzięki czemu przydatne jest podczas przesuwania ząb po zębie dodatkowe przekierowanie główki w przestrzeń między zębami.
Często słyszę pytanie rodziców właśnie odnośnie szczoteczki elektrycznej dla swojej pociechy. Nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli chodzi o plusy to niewątpliwą zaletą jest to, że mała główka w tych małych dzióbkach zmieści się łatwiej. Na pewno jest to też łatwiejsze, niż szczotkowanie manualną szczotką.
Z drugiej jednak strony dzieciaki się rozleniwiają. Cyklicznie słyszę historie, jak maluchy oszukują swoich rodziców. Włączają szczotkę, ona sobie buczy więc rodzice myślą, że ząbki się pucują, a pucuje się powietrze, no może ewentualnie górne jedynki. Zauważyłam też, że dużo dzieci nie doczyszcza okolic przy dziąsłach zwłaszcza przy dolnych jedynkach i dwójkach używając tej szczoteczki. Myślę, że robią to instynktownie bo dziąsła w tej okolicy są najczęściej dosyć cienkie i mogą po prostu boleć poprzez szybkie obroty i nacisk.
Używałam tej szczoteczki przez około rok co w moim przypadku zaowocowało odsłoniętą szyjką. Zdecydowanie nie zalecam u tych Was, którzy mają cienkie, delikatne dziąsła.
Wybór szczoteczki powinien być uzależniony przede wszystkim od budowy i stanu dziąseł. Najlepiej jeżeli w kwestii wyboru szczoteczki doradzi Ci Twój stomatolog. Według badań przy odpowiedniej technice nie ma istotnych różnic w skuteczności oczyszczania za pomocą każdego z wymienionych rodzajów szczoteczek. Pamiętaj – najważniejsza jest technika!